-Ja też- odpowiedziałam.
Wyjęłam telefon komórkowy i zaczęłam szukać numeru.
- Co robisz?- spytał Logan.
- Matka mojej przyjaciółki dała mi numer. Nigdy z niego nie korzystałam, nawet nie chciałam go zobaczyć, ale teraz...
- Że co?
- Mam numer do domu opieki. Tam mieszka prawdopodobnie osoba, która
znała moich rodziców. Zapisany mam też adres to niedaleko stąd.
- Może lepiej poczekaj do rana? - zaproponował chłopak.
-Egh... racja.- usiadłam ociężale na kanapie. Syknęłam z bólu. Stara
rana znów piekła. Tym razem mocniej. Źrenice jeszcze bardziej się
rozszerzyły, oczy wyglądały teraz jak czarne węgielki.
<Michel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz