Okej mam mówić krótko czy się rozpisać? I tak obie opcje są długie, a wam i tak nie chciało, by się tego czytać. Okej to zaczynam...
Zoo... miejsce pełne zwierząt od najmniejszych do największych rozmiarów. Teraz oglądałam... oczywiście ! Małpy, oj no przepraszam, "szympansy". Jak to w ich tradycji bywa siedzieli nic nie robiąc.Nudziła się i poszłam w stronę bramy. Właśnie miałam wychodzić z zoo, ale coś mocnym uściskiem złapało mnie za rękę i obróciło w jego stronę. Ten gościu był dość stylowo ubrany. Powiem, że nawet był przystojny. Był. Teraz już jego zwłoki leżą gdzieś w lesie zakopane. No co się na mnie tak patrzysz? On chciał mnie zabić! Głupi łowcy. Myślą, że są lepsi.Goniąc mnie przez pół lasu, a potem rzucając we wszystkie stronu nożami (tylko nie we mnie) na 100% by mnie złapał i odciął łeb. Ale sam się o to prosił trafiając (tak w końcu we mnie trafił! Ale to mu nie pomogło) w mój brzuch jednym z tych sztylecików. Teraz leżę wykrwawiając się na trawie koło wieeeeelkieeegoo buku (no naprawdę był wielki). Usłyszałam dźwięk łamanych gałęzi. Gwałtownie wstałam mimo rany i... zemdlałam. Zobaczyłam tylko buty i ciemność.
<Ktoś komu się chce odpisać?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz