Leżałem na łóżku nudząc się. Słuchałem różnych dźwięków. Słyszałem każde bicie serca, każdy oddech. Najlepiej słuchało się jednego... Nagle usłyszałem jakiś krzyk i hałas. Wybiegłem z pokoju i pobiegłem do pokoju Ashley. Dziewczyny tam już nie było. Wychyliłem się przez okno i zobaczyłem jakiegoś gościa z Ashley, nieprzytomną. Wyskoczyłem przez okno i w skoku zmieniłem się w wilka. Szybko zablokowałem drogę gostkowi. Odmieniłem się.
- Zostaw ją ! - warknąłem
- Odsuń się wilczku, bo jeszcze stanie Ci się krzywda - powiedział
- Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz... - gwizdnąłem i za krzaków wyszło paręnaście wilków - Rozmawiasz z Młodszą Aflą, łowco, a po drugie to jesteś na naszych terenach. Więc teraz się powoli wycofaj i już tu nie przychodź lub... sam zobaczysz - spojrzałem na inne wilki.
Łowca odłożył Ashley na ziemie i gdzieś się wycofał. Oczywiście strażnicy go pojmali. Ja podbiegłem do Ashley i kucnąłem do niej. Lekko ręką dotknąłem jej policzka. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojego pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz