Przytaknęłam, trochę znudzona, po czym wstałam i otrzepałam siedzenie ze ściółki.Zdjęłam kurtkę, po czym zawiesiłam ją na ramieniu i ruszyłam przed siebie wolnym krokiem. Na moich rękach widniały siniaki nie przejmowałam się tym.
-Gdzie idziesz?
-Prosto przed siebie-Oznajmiłam lakonicznie. Po chwili chłopak dobiegł do mnie.
-Co Ci się stało w ręce?-Nastała cisza, którą przerwałam
-Spadłam ze schodów.-Nie ma to jak kłamać w żywe oczy
<Michel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz