Szłam zaśnieżoną drogą. Nagle przede mną przebiegł jakiś wilk. Był czarny jak mak nocą z białą piersią. Sama się zmieniłam i poleciałam za nim.
- Czekaj! - krzyknęłam. O dziwo wilczur zatrzymał się i spojrzał na mnie połyskliwymi oczami. Zmienił się w wysokiego, szczupłego chłopaka. Ja też to zrobiłam i oboje patrzyliśmy na siebie przez chwilę.
- Jesteś wilkołakiem? - spytałam.
- A nie widać? - uśmiechnął się.
-Nie no oczywiście, że widać. - odpowiedziałam.
- Jesteś z naszej Akademii?
- Niee... a jest tu Akademia?
(Marco?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz