Już chciałam skłamać, powiedzieć coś w stylu: "To nic takiego"
- Tak - wypaliłam po chwili, ale zaraz szybko się poprawiłam- Znaczy nie... Nieważne - kiepskie kłamstwo, pomyślałam. Chłopak spojrzała na mnie z naganą.
- No dobra... Tak - powiedziałam - Zadowolony? - posłał mi uśmiech.
- Dlaczego? - nie musiał nic więcej powiedzieć domyśliłam się o co chodzi.
- Słabość jest przyczyną porażki. A okazywanie słabości to jak podanie wrogowi na tacy instrukcji jak nas pokonać - wyrecytowałam z pamięci jedną z rad Christine. W tedy akurat miała rację, niestety. Nagle bok zaczął boleć jeszcze mocniej, poczułam się jakby ktoś przyłożył mi do rany ogień. Z sykiem wciągnęłam powietrze i objęłam rękami brzuch.
<Logan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz