Była piękna pogoda. Wygrzewałam się na gałęzi drzewa, rosnącego w parku. Teraz byłam panterą. Nie zamierzałam nikogo straszyć, teraz chciałam tylko odpocząć. Powoli zamknęłam oczy, słuchając odgłosów parku. Po chwili usłyszałam coś w rodzaju mruknięcia. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Nade mną stał czarny lampart.
- Witaj - powiedziałam przyjmując postać człowieka.
<Nathan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz