poniedziałek, 3 listopada 2014

Od Natalie do Nathan'a

Patrzyłam na jego triki z wyższością. No, co – chłopcy są po prostu do tego stworzeni. A ja nie umiem wiele – tylko wskoczyć na beczkę i … tyle.
Kiedy nadeszła moja kolej porobiłam jakieś tam sztuczki (tą z beczką też) i chciałam podjechać do Nathan’a, ale dzielił nas krawężnik. Więc zebrałam się w sobie i skoczyłam. Wyszło to tak, że ja skoczyłam, a deskorolka została. Za sobą usłyszałam śmiech. To Nat śmiał się jak nie wiem, aż oparł się o krawężnik. Ja też mimo woli się uśmiechnęłam.
- Było aż tak źle? – spytałam.
- Nie do momentu z krawężnikiem wszystko było dobrze. Ale to…! – i znowu zacząłe się śmiać. Pokręciłam głową – chłopcy…
(Nat?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz