niedziela, 9 listopada 2014

Od Shelby do Marco

Trochę miałam mętlik w głowie. Część mnie chciała tu zostać jak najdłużej, ale druga połowa mnie pragnęła zmienić się w wilka i zniknąć w lesie. No cóż, jedenaście lat samotności robi swoje. W końcu jednak przezwyciężyłam odruch i przytuliłam się do Marco.
- Dzięki... za to, że jesteś. - Powiedziałam niemal niesłyszalnie.

Marco?

Od Natalie do Nathana

- Mnie? – spytałam zdziwiona – Ależ pewnie, jasne! Tylko … Boże ja nie mam się, w co ubrać!
- Ty? Dziewczyna, która najprawdopodobniej wzięła ze sobą najwięcej ciuchów? – uśmiechnął się Nat.
- Ale nic wieczorowego!
- Masz zapchaj się. – powiedział podając mi piernika.
- To był dopiero suchar. – zachichotałam.
Po pikniku poleciałam jak strzała do pokoju i wywaliłam wszystko z szafy.
- Proszę! – krzyknęłam i do pokoju wszedł Nathan.
- Co tu się stało?! Tornado czy jak?!
- No i nic! Zobacz, która lepsza? Klasycznie i prosto <<kilk>> czy coś takiego? <<klik>> - pokazałam mu okładkę gazety
Tak zdecydowanie niebieska jest lepsza. – mruczałam do siebie.
- To ty jej jeszcze nie masz? – spytał zdziwiony.
- Internet to jednak dobry wynalazek. – powiedziałam zadowolona odpalając kompa.
(Nat?)

Od Avalon do Diany

- Wiem nabijam się... - odpowiedziałam z uśmieszkiem
- czy tobie nie przeszkadza zapach mokrego psa w akademii ? - zapytała się
Ja usiadłam obok dziewczyny.
- Chodzi ci o wilkołaki
Kiwnęła głową.
- Już nie, przyzwyczaiłam się... A nawet jednego polubiłam... - odpowiedziałam
<Diana>

Od Marco do Shelby

- Kocham cię - powiedziałem
- Ja ciebie też - odpowiedziała
Po czym ją pocałowałem.

Od Diany

Gdy ojciec przywiózł mnie do akademi byłam lekko zdezorientowana.
Został mi przydzielony pokój gdzie poszłam na początku. Położyłam walizkę na podłodze i usiadłam na łóżku. Nie chce być niemiła ale w całej akademii zalatywało zmoczonym psem.
Wilkołaki. Już dawno nie miałam z nimi styczności. Szybko wstałam i się przebrałam. Wyszłam z pokoju jak zwykle zapominając o zamknieciu drzwi. No bo kto o zdrowych zmysłach wchodziłby do pokoju wampira. Wyszłam na zewnątrz i usiadłam na jednej z ławek. Wyciągnęłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Po chwili poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłam się i zdjęłam słuchawki z uszu.
-Przepraszam, mówiłaś coś? -spytałam patrząc na dziewczynę.
-Nie po prostu nie widziałam cię tu wcześniej.
-Jestem nowa.
-A ja jestem Avalon. Orginalne imię."Nowa" -uśmiechnęła się
-Tak naprawdę to Diana.

Avalon?

sobota, 8 listopada 2014

Nowa uczennica - Diana Argent

Witaj !

Od Shelby do Marco

- W sumie czemu nie...
Marco uśmiechnął się, a ja odpowiedziałam tym samym.

Marco? Taki mały niedobór weny...

Od Nathana do Natalie

Przygotowałem piknik przed akademią ( tak jakby w parku). <<Klik>> Dziewczyna przybiegła szybko.
- Smacznego - uśmiechnąłem się
- Piknik - uśmiechnęła się
Usiedliśmy razem na kocu.
- Chciałbym cię zaprosić na Jesienny Bal... Co ty na to ?
<Natalie>

Od Marco do Shelby

- Wiesz, że za nie długo organizują Jesienny Bal i nie musisz się zgadzać, ale czy chciałabyś ze mną pójść ?
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
- To mnie teraz zaskoczyłeś...
- To jak chcesz iść ??
<Shelby>

piątek, 7 listopada 2014

Od Leny do Marco

- Świetnie - uśmiechnęłam się.
Po około godzinie zobaczyłam już wszystko co było do zobaczenia.
- Dzięki - zwróciłam się do Marco i Peter'a
- Nie ma za co - usłyszałam w odpowiedzi. Peter już odszedł, a Marco właśnie się odwrócił, żeby pójść w jego ślady.
- Czekaj... Jesteście wilkołakami, prawda?
- Taaak - w odpowiedzi zmieniłam się w śnieżno białego wilka. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.

<Marco?.

Ogłoszenie

Przepraszam, na prawdę sorki. Dziś miał być bal lecz go muszę przełożyć na jutro na tą samą godzinę. A jeśli chodzi o opowiadania dziś nie dam rady. Lena zostaje odblokowana, po długiej przerwie.
Adminka ;)

czwartek, 6 listopada 2014

Od Natalie do Nathana

Czekałam chwilkę stukając długopisem o blat ławki. Nagle mały samolocik pacnął mnie w ramię. Rozłożyłam go niecierpliwie i uśmiechnęłam się. Ciekawe cóż on takiego chce mi pokazać? 
Gdy nadeszła przerwa obiadowa usiadłam obok niego i próbowałam wydębić, co on chce mi pokazać. Ale Nat oczywiście nie sypnął. Więc niecierpliwe czekałam do końca lekcji, a kiedy zabrzmiał ostatni dzwonek jak na skrzydłach pognałam przed akademię.
(Nat?)

Jesienny Bal

Ogłaszam że dnia 08.11.2014 r. o godz. 17.00 odbędzie się Jesienny Bal z okazji Jesieni. Panowie zapraszają panie.
Panowie:
- Marco Swalt
- Peter Wilth
- Nathan Swalt
Panie:
- Shelby Llewellyn
- Natalie Stewart
- Avalon Levve

Panowie piszą opowiadanie, jak zapraszają panie, a panie odpisują na opowiadanie z potwierdzeniem lub zaprzeczeniem. Do tego czasu spróbuję dodać na bloga muzykę i chat. Wszyscy są mile widziani
na CHAT'cie o 17.00. O i Bal odpędzie się na sali treningowej:

wtorek, 4 listopada 2014

Od Shelby do Marco

- Czyli już się nie gniewasz? - Upewniłam się.
- A jak myślisz?
- Czasami przyłapuję się na tym, że nie myślę.
- Haha... - Mruknął Marco.

Marco?

Od Nathan'a do Natalie

Nagle uderzył we mnie jakiś mały samolocik. Szybko wziąłem go z podłogi, by nauczycielka się nie zorientowała. Otworzyłem go ostrożnie i przeczytałem. Od razu się uśmiechnąłem i spojrzałem w stronę dziewczyny. Wziąłem długopis i odwróciłem na drugą stronę.
Bardzo śmieszne... Lubię zajęcia ze sztuki :) Nie kiedy na nie chodzę... Po lekcjach przed akademią, muszę ci coś pokazać ?
Złożyłem z powrotem liścik w samolot i rzuciłem do dziewczyny.
<Natalie>

Od Natalie do Nathan'a

Trzepnęłam Nathan’a po głowie.
- Ty zobaczysz, co ze mną będziesz miał. – powiedziałam ze śmiechem.
- Już się boję. – uśmiechnął się chłopak. Dopiliśmy kawę i powiedziałam:
- To ja już będę wracać. Muszę się jeszcze rozpakować i takie tam. Odprowadzisz mnie?
- Oki.
Szliśmy obok siebie jednak zachowując bezpieczny dystans. Gdy pod pokój nr 4 odwróciłam się do Nat’a.
- Dzięki za wspólny czas i … do jutra. – uśmiechnęłam się promiennie. Chłopak skinął głową i uśmiechnął się nieznacznie. Weszłam do pokoju i rozejrzałam się dookoła. Najpierw rozpakowałam ciuchy, potem drobne rzeczy, książki i inne. Pod koniec dnia czułam się jak w domu. Usiadłam przed komputerem i zaczęłam czatować. Po jakimś czasie wykąpałam się i poszłam spać.
Rano spakowałam potrzebne książki i zeszłam na dół na lekcje. W klasie zauważyłam Nathan’a. uśmiechnęłam się złośliwie. Wyrwałam kawałek kartki z zeszytu i napisałam:
,,Co ty tu robisz Bracie Alfy? Myślałam, że tacy jak ty to nie przychodzą na lekcje :P ”
Złożyłam mały samolocik i wycelowałam w Nat’a.
(Nathanie? Xd)

poniedziałek, 3 listopada 2014

Od Marco do Shelby

Stanąłem obok dziewczyny. Nagle przyszedł Peter. Nie zwracałem uwagi na nich i rzuciłem nożem. Nóż trafił centymetr do środka.
- Wygrałam ! - krzyknęła
Uśmiechnąłem się, a Peter podszedł do mnie.
- Ty nigdy nie chybiasz, co to miało znaczyć ? - zapytał się
Mrugnąłem do niego, nie przedstawiając patrzeć na Shelby.
- Nie ładnie Marco, nie ładnie - zaśmiał się ironicznie
Klapnął mnie w ramię i gdzieś poszedł.
- Wygrałaś, gratulacje... - powiedziałem
<Shelby>

Od Shelby do Marco

Moje dwa pierwsze rzuty były celne. Zresztą jak dotąd Marco też nie chybił. Przed ostatnią próbą wycofałam się o dodatkowe 3 metry. Rzuciłam, a nóż wbił się dosłownie milimetry od środka tarczy. Spojrzałam na Marco.

Marco?

Od Nathana'a do Natalie

- Co ? Nie można lubić mocnej kawy ? - dziewczyna nadal patrzała dziwnym wzrokiem
Po paru sekundach wypiłem filiżankę espresso.
- Jesteś walnięty - oznajmiła dziewczyna
- Może...
- Z tobą nie da się normalnie wytrzymać, a co dopiero po takiej dawce kofeiny - powiedziała
- No widzisz...
<Natalie>

Od Marco do Shelby

- Ok... Broń... Nóż, cel ? Drzewo... Może być - uśmiechnąłem się
- Ok...
Poszliśmy na podwórze, na którym znajdowała się chuda brzoza. Wziąłem jeden z noży i wrzeźbiłem na niej tarczę.
- Zasady ? - zapytała się
- Oczywiście... Kto trafi z dalszej odległości w środek... Czyli czym dalej tym wygrywasz, gotowa ? - zapytałem
- Tak
Podałem dziewczynie trzy noże. Zaczęliśmy z 10 m potem przechodziliśmy co metr.
<Shelby>

Od Natalie do Nathan'a

Spojrzałam na niego przeciągle.
- Czemu nie? Prowadź szefie.
Poszliśmy do jakiejś kawiarni. Podeszła do nas kelnerka.
- Poproszę cappuccino i szarlotkę. – powiedziałam.
- Dla mnie espresso i mufinka. – spojrzałam na niego z zaskoczeniem.
- Przecież espresso jest piekielnie mocne!
- Poradzę sobie. – uśmiechnął się chłopak. Kelnerka przyniosła zamówienia. Zaczęłam powoli jeść ciasto patrząc zaniepokojona na Nathan’a jak ten wypija duszkiem kawę i popija ją szklanką wody.
- Boże… - jęknęłam.
(Nat?)

Od Shelby do Marco

- Umiesz strzelać? - Spytałam.
- Z czego?
- Z czego sobie życzysz. - Odpowiedziałam. - Ty wybierasz broń i cel. Pasuje?

Marco?

Od Nathan'a do Natalie

- Nie no... Nie gniewaj się - powiedziałem i wstałem
- Nie gniewam
- No nie w cale
- No
- Tak, tak... Niech ci będzie
- Idziemy ?
- Gdzie ?
- Nie wiem... Ty jesteś od myślenia
- Ja ?... Hmm... Niech pomyślę... Jesteś głodna ?
<Natalie>

Od Marco do Shleby

- Wiesz co nie... Nie iluzja, wybierz sobie taką rzecz w której wiesz że nie polegniesz... - powiedziałem
Dziewczyna zaczęła myśleć.
<Shelby>

Od Natalie do Nathan'a

Patrzyłam na jego triki z wyższością. No, co – chłopcy są po prostu do tego stworzeni. A ja nie umiem wiele – tylko wskoczyć na beczkę i … tyle.
Kiedy nadeszła moja kolej porobiłam jakieś tam sztuczki (tą z beczką też) i chciałam podjechać do Nathan’a, ale dzielił nas krawężnik. Więc zebrałam się w sobie i skoczyłam. Wyszło to tak, że ja skoczyłam, a deskorolka została. Za sobą usłyszałam śmiech. To Nat śmiał się jak nie wiem, aż oparł się o krawężnik. Ja też mimo woli się uśmiechnęłam.
- Było aż tak źle? – spytałam.
- Nie do momentu z krawężnikiem wszystko było dobrze. Ale to…! – i znowu zacząłe się śmiać. Pokręciłam głową – chłopcy…
(Nat?)