Szłam korytarzem, kiedy zauważyłam jak jakiś facet wyciąga Logana z jego pokoju. Zatrzymałam się zdziwiona. Nieznajomy prowadził Logana w moją stronę.
- Przesuń się, idiotko. - Powiedział zatrzymując się przede mną. - Nie widzisz, że chcemy przejść?
- Jak mnie nazwałeś? - Spytałam usiłując zachować spokój.
- Nie mam czasu na gadanie z takimi dzieciakami jak ty. - Warknął.
- Każdy przedstawiciel mojej rasy powiedziałby ci teraz to samo. Nigdy nie obrażaj dzikiego lisa. - Wysyczałam omijając go.
Poszłam nad urwisko. Stałam na jego skraju i zastanawiałam się, czy można oszukać własną naturę. Ostatnio coraz częściej o tym myślałam i coraz częściej wydawało mi się to niemożliwe. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, ze nie jestem sama. Odwróciłam się i zobaczyłam Logana.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz