Zacisnęłam ręce na gardle szpiega. Kopnął mnie kolanem w brzuch.
- Wiesz to chyba nie najlepszy moment na wyjaśnienia - syknęłam przez zęby.
- A jednak...- moja ofiara szarpała się i wyrywała, zasypując mnie gradem ciosów, ale trzymałam ją mocno. Po krótkiej chwilce zmieniłam się w tygrysicę i jednym kłapnięciem potężnych szczęk zakończyłam nędzne życie szpiega.
- Jak już musisz wiedzieć...- znowu się przemieniłam i wytarłam poplamione krwią usta - To był wysłannik mojej "trenerki". Nazywa się Christine. To ta sama, która była w salonie. Niestety więcej ci powiedzieć nie mogę.- odwróciłam się i wolnym krokiem ruszyłam w stronę kryjówki.
<Melive?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz